środa, 7 maja 2014

Sure a new light will come

~Za pomoc w redagowaniu dziękuję Virtue~

OBRZEŻA JAAHREHALL    
TUŻ PRZED NAJAZDEM ZIMNYCH LUDZI


         Zostało mu nie wiele czasu. Czuł, że mimo koców i pierza zawiniątko, które przytulał do twardej jak skała piersi, marznie. Jego długie do pasa, śnieżnobiałe włosy posklejały się w lodowe strąki a perłowe policzki nabrały rumieńców. Nikt z żyjących mieszkańców Jaahrehall nie pamięta, żeby miasto zaznało większego chłodu.
         Ibor, śpiesz się.
         Miał wrażenie, że w jego głowie siedzi chór drwiących z niego śpiewaków, którzy ironicznym tonem poganiają go melodyjnymi głosikami.
         Masz mało czasu. Jeśli dziewczynka zamarznie to będzie to twoja, twoja, twoja wina!
         Nie mógł nie zdążyć. To nie była sprawa honoru czy zasad - pal licho to wszystko! Ibor nie był elfem honorowym, nie przywiązywał wagi też do obowiązków. Co innego jednak do obietnic. 
         Obiecaj mi,  Iboooooor, obiecaj mi!, chórzyści jak na zawołanie zmienili repertuar. Niepotrzebnie; mężczyzna powtarzał sobie te słowa szeptem od kilku dni i nocy. Wiedział, że dzień kiedy będzie zmuszony dopełnić tę obietnicę nadejdzie niebawem. Tak też się stało.
         -Obiecaj mi, Ibor, obiecaj mi, że ich nie zostawisz. Wiesz, że tylko na ciebie mogę liczyć. 
         Nie możesz zrobić tego co mówiła całkowicie to przynajmniej teraz nie zawiedź, no dalej, głupi, chociaż tym razem. Choćbyś miał przypłacić życiem, powtarzał sobie mając nadzieję, że to doda mu sił.
         Gdy dotarł na miejsce, był siny, a jego przemarznięte ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Umysł co chwilę płatał mu figle, a powieki same mu się zamykały.
 Położył zawiniątko na śniegu i odkrył spod koca twarzyczkę dziewczynki. Rzadkie, niemowlęce włoski były jasne tak samo jak jej rzęsy. Powieki miała zamknięte; Ibor uparcie odrzucał od siebie myśl, że dziewczynka może ich nigdy nie otworzyć. Miał nadzieję, że śni spokojnym snem i obudzi się w ciepłym, suchym i bezpiecznym miejscu.
         Ucałował elfiątko w czoło i pożegnał się z nią raz jeszcze.
- Przynajmniej tyle jestem winien Twoim rodzicom... - wyszeptał słabym głosem przypominającym bardziej kaszel staruszka niż okrzyk mężnego wojownika, którym niegdyś był.
         Ostatnie dziecko.
         Dziecko bohatera


DOM ZASTĘPCZEJ RODZINY PAŃSTWA BRANN'ÓW
GODZINĘ PRZED RODZINNYM OBIADEM

 -"Czasem elfi rodzice lub złośliwe Pixies podrzucają swoje dziecko ludzkiej rodzinie. Taki delikwent nazywa się elfim odmieńcem. Na pierwszy rzut oka nie da się go rozróżnić od normalnego człowieka, trzeba się jednak uważnie przyjrzeć. Może mieć on na przykład garb, sześć palców, odstające uszy lub krzywe zęby".
 -Jestem elfim odmieńcem! - Krzyknął Ian pokazując siostrze swój krzywy, pięcioletni zgryz. - Wcale nie muszę chodzić do dentysty! 
 -Wiesz co, myślę, że elfy w swoich krainach mają tego tam... elfiego dentystę? No, elfiego dentystę. - W ustach piętnastolatki brzmiało to głupio ale trzeba było jakoś wybrnąć z niebezpiecznej sytuacji. Czego się nie robi dla uzębienia  brata?
 Ian zrobił zawiedzioną minę i skrzyżował ręce na piersi. 
         Shanley pogłaskała go po loczkowatej czuprynie i odłożyła książkę o stworzeniach fantastycznych na regał. Podniosła się z łóżka zasłanego kapą w smoki szukając w głowie pomysłu jak tu brata zabawić do czasu, gdy Dorris i Ethan - ich przyszywani rodzice - wrócą z zakupów.
         -Wiesz co, grzybku... Chodź może porysować, co? - Nie był to jakiś ultra-oryginalny sposób spędzania czasu, ale za to zajmujący i nie wymagający wysiłku fizycznego, na co Shanley nie miała ochoty (jak zwykle z resztą).
         Po piętnastu minutach do rąk dziewczyny trafiły trzy rysunki autorstwa Iana. Pierwszy przedstawiał mysz w fabryce serów, tak przynajmniej głosił koślawy podpis odwrocie kartki. Drugi - las i motyle w postaci kresek i kropek. Trzeci  z rysunków w rzeczywistości był uroczą laurką narysowaną na żółtym, zgiętym w pół papierze. Dumnie widniały na niej  dwa elfy, jeden wyższy, z włosami do ramion odstającymi uszami i nienaturalnie długą szyją, a drugi mniejszy - w trampkach i pelerynie. Oba miały szerokie uśmiechy odsłaniające krzywe zęby. Elf w pelerynie podpisany był krzywymi literami: "Super Ian krul elfów".
Drugi zaś doczekał się mniej szlacheckiego ale z perspektywy czasu bardzo trafnego podpisu:
 "Elfia sprzątaczka
              Shanley"


8 komentarzy:

  1. DROGA RYSIU
    JESTEM SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM ALE
    BŁAGAM CIĘ - NIE "PISAŁO" A "BYŁO NAPISANE"
    *caps lock mode off*
    whatevah! To jest takie, no... Po pierwszej części byłam przekonana, że to klasyczne fantasy w jakimś średniowiecznym klimacie, a tu taka niespodzianka. Powiem, że byłam zadowolona, że może właśnie coś takiego jak w "OBRZEŻACH JAAHREHALL" będzie przez cały czas, ale mnie miło zaskoczyłaś czymś więcej <3 Zastanawiam się, jak to ułożysz i jak się potoczy, wiec, ehm, czekam.
    No i ten... Przecinki... Nie jestem w stanie wskazać miejsc gdzie powinny być, ale jestem pewna, że takie są, a ich nie ma xD
    "Grzybku" brzmi tak uroczo i słodko <3
    O bohaterach i fabule na razie nic nie napiszę, bo za mało tego. Ale ten! Czekam mocno! I sorry za beznadziejny komentarz, klazydżnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, dobrze wiesz ze wszystkich moich poprzednich blogów i nawet codziennych pierdołowatych wypowiedzi, że przecinki nie są moją mocną stroną XD
      A Grzybek wziął się z moich osobistych doświadczeń z serii siostra-brat. Tak samo jak Grublak, Bułecniak, Mopsiak etc. Don't ask pls XD
      W każdym razie dzięęęęęki, przyznam, że tęskniłam za Wami, ale ćśśś, sekret B|

      Usuń
  2. Hello, kotałku! Przybyłam, by uradować Cię swoim beznadziejnym komentarzem (i bez względu na to, jak bardzo beznadziejny się okaże, masz się cieszyć!)

    „Zostało mu nie wiele czasu. Czuł, że mimo koców i pierza zawiniątko, które przytulał do twardej jak skała piersi marznie.” – po ‘piersi’ przecineczek.

    „Masz mało czasu. Jeśli dziewczynka zamarznie to będzie to Twoja, Twoja, Twoja wina!” – Z tym zawsze mam problem, ale jakoś razi mnie to w oczy… Czy pisanie zaimków wielką literą nie powinno być charakterystyczne dla listów? Takie, wiesz, zwroty grzecznościowe. W opowiadaniach mi to w ogóle nie pasuje, bo nie spotkałam się z czymś podobnym w książkach (choć są blogerki, które utrzymują, że widziały coś takiego w książkach, nawet w dialogach… zgroza, pozdrawiam.)

    „powtarzał sobie mając nadzieję, ze to go wspomoże.” – no, literówka.
    „Gdy dotarł na miejsce był siny a jego przemarznięte ciało odmawiało mu posłuszeństwa.” – Przed ‘był’ przecineczek i przed ‘a’ też.
    „ Umysł co chwile płatał mu figle a powieki same mu się zamykały.” – ChwilĘ, przed ‘a’ wiadomo co…
    „Położył zawiniątko na śniegu i odkrył spod koca twarzyczkę dziewczynki.” – Z tym ‘odkrył spod koca’ coś mi nie gra, ale możliwe, że to ze mną coś nie tak, bo nie mam pomysłu na przeredagowane tego zdania, więc opuśćmy na to zasłonę milczenia.
    „ Rzadkie, niemowlęce włoski miała jasne tak samo jak rzęsy. Powieki miała zamknięte; Ibor miał nadzieję, że śpi smacznie dziecięcym snem i obudzi się w Dobrym Miejscu.” – Ach, no i czego jeszcze tam nie MIAŁA?! Widzisz to? :D
    „ Odrzucał od siebie myśl, o najgorszym.” – A w tym miejscu przecinek jest nadprogramowy.
    Ucałował elfiątko w czoło i pożegnał się z nią raz jeszcze.
    „- Przynajmniej tyle jestem winien Twoim rodzicom... - Wyszeptał słabym głosem przypominającym bardziej kaszel staruszka niż okrzyk mężnego wojownika, którym niegdyś był.” – ‘wyszeptał’ spokojnie może być małą literą jako kontynuacja zdania.

    „-"Czasem elfi rodzice lub złośliwe Pixies podrzucają swoje dziecko w ludzkiej rodzinie.” – ‘ludzkiej rodzinie’ byłoby OK., bez tego ‘w’.

    „-Wiesz co, grzybku... Może, hm. Chodź porysować. - Nie był to może jakis oryginalny sposób spędzania czasu, ale za to zajmujący i kreatywny - idealny dla pięciolatka.” – Daj pierwszej pauzie przestrzeń egzystencjalną, zlikwiduj jedno „może”, sama zdecyduj, które… I literóweczka, myślę, że widzisz.
    „Po piętnastu minutach do rąk dziewczyny trafiły trzy rysunki spod rączek Iana.” – Może „autorstwa Iana”? Tu ręce tam rączki. Niby mózg nie boli, ale jednak wyglądałoby lepiej, gdyś się tego pozbyła.
    „Pierwszy przedstawiał mysz w fabryce serów, tak przynajmniej BYŁO napisane na odwrocie kartki. Drugi - las i motyle w postaci kresek i kropek. Trzeci z rysunków w rzeczywistości BYŁ uroczą laurką NARYSOWANĄ na żółtym, zgiętym w pół papierze. BYŁY na niej NARYSOWANE dwa elfy, jeden wyższy, z włosami do ramion odstającymi uszami i piegami a drugi mniejszy - w trampkach i pelerynie.” – Can you see that?

    Teraz fabuła:
    Coś jakby swąd fantasy dotarł do mych nozdrzy, gdy przeczytałam pierwszą część i wyobrażałam sobie brnącego po śniegach i walczącego z mrozem elfa – albinosa niosącego małego elfa – albinosa. Aż nagle przenosimy się do domu rodziny zastępczej i poznajemy fankę baśni i wszelakich pozaziemskich historyjek o imieniu Shanley. Czyżby owa historia miała zaistnieć jako Urban fantasy? Jeśli tak, to zaskoczyłaś mnie podwójnie. Nie spodziewałam się, że wrócisz do pisania, to raz. A dwa, nie spodziewałam się, że ruszysz aż tak ambitnie.
    Wierzę w Twój pomysł, ale musisz dwa razy czytać notki, żeby pozbyć się tych niedociągnięć. Wiem, że gdybyś poświęciła temu tekstowi pięć minut więcej, nie miałabym czego cytować tam na górze :) Bo się znamy jak łyse kobyły… I to cholernie zdolne, łyse kobyły.
    Dlatego życzę powodzenia. I wcale nie musisz się trzymać terminów. Jesteś artystką – możesz sobie hulać i mieć w dupie kalendarz :D
    Pozdro,
    Virtue!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwała Ci Szatan.
      (Brzmi to co najmniej zabawnie XD)
      Jutro jak wrócę z obozu koncentracyjnego (Dobrze wiemy o jakie miejsce mi chodzi...) to usiądę i na spokojnie popoprawiam co mi tam wytknęłaś ;)
      Na swoją obronę nic nie mam prócz bogatej listy zdiagnozowanych zabrzurzeń (wśró którcyh jest na przykład panikowanie na widok ekhm, nasienia, ktoś mi to wytłumaczy?) oraz to, że jestem zwyczajnym cepem i świat interpunkcji jest totalnie nie dla mnie :)
      W każdym razie jutro zabieram się za redagowanie Tych Małych Gnojków Z Ogonkami i dziękówa i w ogóle <3
      +ej, nie demotywuj mnie, będę punktualna jak chuj :D

      Usuń
  3. Kolejna, której nie jestem godna czyścić butów (i dobrze, bo nie mam czasu na takie głupoty >:C) *_____* Jesteś super pro Marysią mistrzowską i nawet NIE MASZ POJĘCIA JAK BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE WRÓCIŁAŚ DO BLOGSFERY <3
    Kocham ten kawałek tekstu jak djasldkjsladalkdjlaksjd bardzo i nie mogę się (naprawdę) doczekać następnego i pisz szybciutko *____*
    Ibor jest absolutnie cudowny jak dla mnie - "Ibor nie był elfem honorowym, nie przywiązywał wagi też do obowiązków. Co innego jednak do obietnic." - kocham go i wyczuwam jednego z bohaterów, których lubię (=kandydatów do zabicia, ale i tak miałabyś wpierdol, gdybyś go zabiła, serio serio, znam karate czwarty stopień wtajemniczenia XDDD) *___*
    Właśnie, "Grzybie" od razu skojarzyłam z Szymonem i takie aawww <3
    Shanley jest super, super, super :D
    I... No wiesz, że to kocham całym serduszkiem, a ono jest duże i pojemne, czaisz? >:C TAK BARDZO! <3
    Widzimy się pod następnym!
    (I absolutnie nie zostawaj przy zakichanych rozprawkach Bena, bo inaczej wpierdol >:CC)
    Zła twarz 4ever <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lizz, moich butów czyściś nie trzeba; nie są brudne=nie są wystarczająco szatan, wojna i black, czaisz B|
      Co do zabijania postaci to ostatnio stało się to moim hobby. Co opowiadanie to przynajmniej połowa bohaterów to trupy. Teraz wiesz jak Gra o Tron działa na ludzi XDD
      zła twarz <3

      Usuń
  4. Rety, Rysia ♥
    Tak bardzo się cieszę, że piszesz, bo zdałam sobie sprawę, że jestem ubogim w mózg człowiekiem i nigdy nic Twojego nie czytałam <3. Nie wiem czy będzie go więcej, ale go lubię mocno. W ogóle przez Lizzie wszystko mi się kojarzy z Potterem i ta pierwsza część też, bo ten Ibor jak taki Hagrid a ta dziewczynka jak taki Harry ;___;.
    Podoba mi się słowo Jaahrehall, tak mi się z niemieckim kojarzy, a to taki śmieszny język xD <3 (hohen funf i te sprawy ,---,)
    A potem akcja zrobiła takie dzikie coś co kocham, bo już nie tylko zmieniło się miejsce, ale też ogólnokształt jest o 180 stopni inny niż tam i nie ma już zimy i w ogóle kocham to tak bardzo <3
    I Ian <3 Matko, jest taki śmieszny XD <3
    W ogóle imię Ethan skojarzyło mi się najpierw z chemią a potem z Ethelem i jego wąsem (nieważne, serio wolisz nie wiedzieć xDDD) i chociaż tego człowieka tu nie było to i tak go lubię lol xD.
    Dobra, jak powszechnie wiadomo nie umiem pisać komentarzy, ale bardzo bardzo kocham to opowiadanie no ;___;. Są elfy, elfy są super, no! W ogóle wszystko tu jest super ;___; Opisy, elfi dentysta, krul elfów, kapa w smoki, książka o stworzeniach fantastycznych no wszystko, wszystko i czekam na nowy i pozdrawiam i podoba mi się pomysł z wyznaczaniem terminów na notki i trzymam za Ciebie kciuki mocno i kocham i koniec komentarza, bo nie umiem no :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle coś mi świruje komputer dzisiaj i przed "Nie wiem czy będzie go więcej, ale go lubię mocno." powinno być jeszcze, że jaram się Iborem. Ten komputer, lel. :c

      Usuń